wtorek, 20 października 2015

Spóźniony chleb graham

Jestem zdruzgotana!
Zapomniałam o Światowym Dniu Chleba i nie napisałam w związku z tym żadnej notki!
Bo chleb to pewnie jakiś upiekłam, ale nie dlatego, że wiedziałam o tym wydarzeniu.

Mój harmonogram chlebowy wygląda tak: w tygodniu chleb razowy, w weekend chleb nie razowy.
No bo w tygodniu można sobie pozwolić na ekstrawagancję, jaką jest chleb o ciemnej barwie miękiszu.
Tak, tak, nie oszukujmy się, że w każdym polskim domu chleb razowy to norma.
Wmawiam sobie, że robię to dla dobra rodziny, bo przecież taki chleb jest zdrowszy itd., a w sklepie takiego nie dostaną, albo nie chcą kupić bo za drogi, no to wychodzę na przeciw ich oczekiwaniom.
A oni na pewno sobie myślą: "Kiedy ona przestanie piec to dziadostwo napchane słonecznikiem?".

Ale w weekend musi być chleb o jasnym miękiszu, bo wydaje mi się, że jak człowiek budzi się rano w poniedziałek, to jego ostatnim marzeniem jest taki razowy chleb.
Człowiek myśli sobie wtedy: "O fuuj, jest zimno, mokro, nieładnie i w dodatku mam jeszcze jeść takie coś?! Gdzie jest moja gruba pajda puszystego chleba o jasnej, anielskiej barwie, o dziurach, przez które wypływają rzeki masła, o skórce chrupiącej, która wygrywa najwspanialszą śniadaniową melodię gdy wgryzają się weń moje plomby? O! Gdzież jesteś mój puchaty bochnie o sprężystym miękiszu? Twój ciemny odpowiednik miałby niby być moim comfort foodem? Nie zgadzam się!!! Co to ja jestem jakimś Norwegiem co zjada na śniadanie ciemne, okrągłe podpłomyki? Jeszcze czego! Spójrz jakie chleby królują na półkach piekarni, klyjent nigdy się nie myli, on ma zawsze rację.
Właściwie to rozmyśliłem się i to czego najbardziej pragnę to chleb tostowy z Żabki, taki lekki i słodki! Ach, chrup, chrup, jakiż ten tościk jest przepyszny! Lepiej dam sobie spokój z chlebami na zakwasie".
Nie no, dobra, trochę mnie poniosło. Może wcale tak nikt nie myśli i trzeba wprowadzić tradycję pieczenia chlebów razowych dwa razy w tygodniu? No dobrze, pomyślę nad tym.

Można więc powiedzieć, że swój prywatny Dzień Chleba odwalam dość często i wcale nie musiałam dołączać do głównych obchodów tego święta.
Ale jednak  trochę żal, to jest przecież swoista blogowa tradycja.
Dlatego upiekłam chleb pocieszajkę - graham od Hamelmana.
Niech on będzie wyrazem mojej miłości do chleba.


Graham na zakwasie
Przepis znaleziony na Kruchym Spodzie





Zaczyn (należy go przygotować na około 12-14 godzin przed przygotowywaniem ciasta właściwego)


- 70 g mąki pszennej typ 1850
- 70 g wody
- 30 g płynnego zakwasu pszennego ( hydracji około 125%)

Do wody dodajemy zakwas, mieszamy na gładką masę, dodajemy mąkę, tak by powstało rzadkie ciasto. Przykrywamy i odstawiamy.

Ciasto właściwe:
- 160 g mąki pszennej typ 1850
- 230 g mąki pszennej chlebowej
- 230 g wody
- 8 g soli
- 135-140 g zaczynu
Wszystkie składniki łączymy ze sobą w dużej misce, mieszamy przez 3 minuty tak, by dobrze się połączyły. Ciasto powinno być średnio luźne. Dalej wyrabiamy przez 3 minuty, tak by gluten był średnio rozwinięty. Temperatura ciasta powinna wynosić około 24 st.C
Formujemy kulę i odstawiamy pod przykryciem do fermentacji na około 2 i 1/2 godziny, co około 50 minut odgazowując ciasto (poprzez rozpłaszczenie, złożenie na trzy i ponownie w poprzek na trzy).
Po tym czasie formujemy bochenek, wkładamy do przygotowanego koszyka i odstawiamy do wyrastania, które trwa około 2-2 i 1/2 godziny w temp. 23 -24 st.C. Wyrzucamy na łopatę. Nacinamy. Pieczemy w temp. 230 st. C przez 40-45 minut.

Ciasto wyszło dość luźne i choć opadło podczas wyrzucana na łopatę w piekarniku dobrze wyrosło.


Detektor zakalcuchów:
Nie no, żadnych problemów nie miałam, oprócz tego, że za dużo mąki nasypałam do koszyka i jakiś taki za bardzo omączony wyszedł.


Życzę miłych zakalczyków w grahamach!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz