Jak można przeżyć Wigilię bez kompotu z suszu?!?!
Już na kilka dni przed Wieczerzą jarałam się zapachem wydobywającym się z opakowania, w którym zapieczętowane zostały wędzone śliwki, gruszki i inne owoce.
Nie mogłam więc przegapić takiej gratki jaką jest chleb z wędzonymi śliwkami.
Czym pachnie ten chleb?
Minionymi Świętami czyli kompotem z suszu.
Dymem wydobywającym się z komina sąsiada.
Może można wsadzić do niego suszone śliwki kalifornijskie, ale to nie będzie już ten smak.
Chleb na zakwasie z wędzonymi śliwkami
przepis z Pistachio
Zaczyn:
- 100 g mąki żytniej
- 100 g wody
- 50 g zakwasu żytniego
(czasami zastępuję zaczyn 250 g zakwasu dokarmionego 12 godzin wcześniej)
Ciasto chlebowe:
- 350 g mąki żytniej (dałam typ 720)
- 320 g mąki pszennej
- 16-18 g soli
- 30 g miodu (1 łyżka)
- 100 g jogurtu naturalnego (zastąpiłam zblenderowanym serkiem wiejskim:P)
- 450 ciepławej wody
- 100 g suszonych owoców (po 50 g wędzonych śliwek bez pestek i suszonych jabłek lub innych owoców)
Przygotowanie: Składniki zaczynu wymieszać, przykryć folią spożywczą i odstawić na kilka godzin w ciepłe miejsce (będzie gotowy jak zacznie bąbelkować i zwiększy swoją objętość).
Po fermentacji wymieszać zaczyn z resztą składników* (pokrojone na kawałki owoce dodać na samym końcu).
Odstawić na godzinę. Wyrobione ciasto jest dość lepkie i klejące. Miskę lub durszlak wyłożyć pogniecionym papierem do pieczenia i włożyć do niego ciasto chlebowe. Przykryć ściereczką i odstawić do wyrośnięcia na całą noc.
Nagrzać piekarnik wraz z garnkiem żeliwnym do 230 stopni C. Przełożyć chleb w papierze do garnka, przykryć pokrywką i piec 50 minut. Po tym czasie zdjąć przykrywkę, obniżyć temperaturę do 210 stopni C i piec chleb jeszcze 10 minut.
Chleb wyjąć z garnka studzić na kratce.
* Uwagi Tilianary z Weekendowej Piekarni: piekłam ten chlebek już 2 razy w formie bochenka wyrastającego w mocno omączonym koszyku, a nie w żeliwnym garnku. Co do typu mąk, to używałam za pierwszym razem bardziej ciężkich mieszanek (1400 i 720 żytnia, 1800 i 750 pszenna), a za drugim razem z większą przewagą lekkich, chlebowym mąk. Zależnie od mąki jaką użyjecie, trzeba dostosować ilość wody, dlatego lepiej jest dodać do zaczynu wszystkie składniki (poza suszonymi owocami), a wody dodać najpierw połowę i dolewać w zależności od potrzeb. Nie bójcie się jednak lepkiego ciasta. O ile da się uformować, lepiej jest je bardzo mocno omączyć z zewnątrz, niż mieć zbyt suchy i zbity miąższ :)
Była to propozycja #130 w Weekendowej Piekarni:
Detektor zakalcuchów:
Nie wiedziałam czy mam namoczyć śliwki czy nie, ale w końcu je namoczyłam:
Były to śliwki maleńkie, z dużymi pestkami. Trochę trudno się je wydłubywało, ale to szczególik.
Zamiast jogurtu naturalnego użyłam serka wiejskiego. Zblenderowałam go na mniejsze kawałki i dodałam trochę mleka, żeby uzyskać konsystencję jogurtu. Dzięki temu dodatkowi, chleb miał ciekawy posmaczek.
Chciałam zaszaleć i zrobić chleb wolno-po-blasze-biegający, a nie jakiś tam foremkowy, więc suto zaotrębiłam koszyk:
Ciasto okazało się bardziej wilgotne niż sądziłam, więc zrezygnowałam z koszyka. Chleb wsadziłam do tortownicy 26 cm, wysmarowanej masłem i wysypanej żytnimi otrębami. Przykryłam ją idealnie pasującą formą do tarty o średnicy 24 cm. Dzięki temu powierzchnia chleba nie wysuszyła się:
Tak wyglądał chleb kiedy już wyrósł i był gotowy do pieczenia:
A tak wyglądał kiedy był już upieczony i każdy odkrawał sobie wielkie pajdy chlebiska:
Życzę pysznych suszów i zakalcowatych wędzonych śliwek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz