wtorek, 19 listopada 2013

Knäckebröd czyli czipsy Wikingów

Mam nadzieję, że żaden rodowity Szwed nie natknie się na moją noteczkę, bo porównanie tradycyjnego skandynawskiego chrupkiego pieczywa z czipsami, zakrawa na profanację.
Moje knäckebröd są cienkie i pofalowane dlatego z wyglądu przypominają mi czipsy.
Smakują całkiem przyzwoicie, o ile posiada się dobre uzębienie i jest się w stanie je pogryźć.
Czyżby znowu w piekarniku mi nie wyszło?
Czy bardzo różnią się od oryginału?
Tradycyjny knäckebröd jest płaski, okrągły i ma dziurkę w środku.
A po co?
Wujek Gógiel powiedział, że dawno, dawno temu ludzie piekli je w lecie, po żniwach, później nadziewali na kija i przechowywali pod sufitem, w suchym miejscu.
Tak jak na tej foteczce - jedna pani trzyma jakieś dziwne urządzenie, które zapewne ma za zadanie wyciąć okrąg z ciasta i zrobić dziurę pośrodku. A obok leży knäckebrödskavel czyli wałek z kolcami, który nadaje chlebkowi charakterystyczną teksturę. W prawym górnym rogu na kiju wisi rząd knäckebröd.
Spójrzmy na kolejną wintydż foteczkę - tutaj dokładniej widać wszystkie gadżety, którymi torturowano ciasto.
Piekąc knäckebröd czułam się jakbym cofnęła się do dawnych czasów i wypiekała chlebki dla Wikingów.
Koniec końców skończyły nie jako przekąska, a jako ozdoba, nadziane na drewniany kijek.
Wyglądają bardzo rustykalnie.


Knäckebröd
Przepis z Kuchni Gucia




300 g zakwasu żytniego („ożywionego” 3 dni prze pieczeniem – 3 fazowe ciasto zakwaszone)
200 ml mleka (może być woda)
200 g mąki żytniej razowej
200 g mąki pszennej razowej
1 łyżeczka soli
1 łyżeczka miodu
1 łyżeczka kminku (dodałam sezamu)

Wszystkie składniki dobrze wyrobić (u mnie mikser ok. 3-4 min). Powstanie dość zwarte ciasto, aby nie było zbyt twarde lub za miękkie dodawać mleko/wodę stopniowo. Wyłożyć na blat i jeszcze chwilkę wyrabiać, podsypując mąką żytnią (z całą pewnością będzie się kleiło).

Przykryć folią i odstawić do lodówki na 10-12 godzin (na noc).

Wyciągnąć z lodówki, lekko wyrobić. Odrywać kawałki ciasta i wałkować, podsypując mąką żytnią razową. Grubość ok. 2-3 mm (czyli cienko), ulubione kształty (w oryginale okrągłe z dziurką wielkości kciuka w środku). Przełożyć na blachę, ponakłuwać gęsto widelcem (można specjalnym wałkiem z kolcami). Przykryć i odstawić na 30 min do wyrośnięcia (zostawiłam na 2h bo u mnie w kuchni jest bardzo zimno:P). W tym czasie rozgrzać piekarnik do 250C. Piec ok. 5 minut z jednej i drugiej strony (czyli odwrócić po 5 min.), pilnując aby się nie przypaliło (im cieńsze wałkowanie tym krótsze pieczenie). Odłożyć na kratce do wystygnięcia. Przechowywać w szczelnym pojemniku (albo zawiesić na kiju od szczotki).



Detektor zakalcuchów:
Knäckebröd zrobiłam z 1/3 porcji, tak na spróbowanie.
Jak widać wyszło mi 8 nieforemnych placków:




Ponieważ zabrakło mi mąki żytniej razowej, cztery ostanie placki potraktowałam mąką pszenną graham i otrębami żytnimi.
Rozwałkowałam je bardzo cienko i ponakłuwałam widelcem.
Wszystkie knäckebröd obficie obsypałam sezamem. Próbowałam dokładnie wklepać ziarenka, ale po upieczeniu i tak większość odpadła:P.
Placki wyrastały przez 2 godziny na blasze, ponieważ uznałam, że mam zimno w kuchni (19C).
Ponieważ mój piekarnik ma tylko 230C, piekłam knäckebröd właśnie w takiej temperaturze, z termoobiegiem. Myślałam, że to będzie za niska temperatura i będą piekły się dłużej niż 5 minut, ale okazało się, że byłam w błędzie. Wystarczyło, że się trochę zagapiłam i pierwsza tura prawie się spaliła:P
Tak wygląda najbardziej "osmolony" egzemplarz:


Kolejne 4 chlebki piekłam już bez termoobiegu i bacznie obserwowałam jak się zachowują w piekarniku.
Nie wiem czy tak właśnie powinny wyglądać knäckebröd.
Moje są bardzo płaskie, pofalowane, trochę twarde (te najbardziej spalone), chrupią, a i owszem, ale czy nie powinny mieć bąbli powietrza?
Trudno mi powiedzieć, bo nigdy na żywo nie widziałam takich chlebków.
Masz ci babo placek.


Tak wyglądały obwiązane nitką i zawieszone na wieszaczku:




Później, żeby tradycji stało się zadość, nadziałam je na drewnianą kuchenną pałkę:




Wpis dołączam do listopadowej listy Na zakwasie i na drożdżach:



Życzę zakalcowatego chrupkiego pieczywa!!!

4 komentarze:

  1. a ja czekam na post o dyniowych chlebach... będzie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba masz rację, muszę opisać swoje dyniowe przygody dla potomności. To przecież miał być blog o zakalcach:P.

      Usuń
  2. opisz konieczne... ale tak same zakalce wyszły? Ja zbieram doświadczenia, zauważyłam, że kolor jest świetny na pszennych chlebach, smak zazwyczaj bardzo dobry w każdym rodzaju, ale mam też dwa dyniowe nieudane - za suche. Zamówiłam niewielką skrzynkę dyń i zamierzam piec dalej, dużo przepisów nagle mi się spodobało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dyniowe puree wykorzystałam do chleba na zakwasie i drożdżówki. Chleb na zakwasie był zbyt wilgotny, a dróżdżówka za bardzo zbita. Więc nie były to zakalce, ale nie zaliczyłabym ich do udanych wypieków. Nie będę ukrywać, że trochę się do dyni zniechęciłam:P

      Usuń