wtorek, 15 kwietnia 2014

Chleb litewski na ciemnym piwie

Na piwie to ja się w ogóle nie znam, zaznaczam na wstępie.
Ale dzięki razowym bułeczkom na sodzie poznałam smak ciemnego piwa i nabrałam ochoty na dalsze alkoholowe eksperymenty:P.
Zaczęłam zauważać na sklepowych półkach różne ciekawe rodzaje piwa, o których istnieniu nie miałam wcześniej zielonego pojęcia (np. koźlak).
Jeśli dukaty w sakwie dopiszą, to będę wlewała te trunki do pieczywa (albo wprost do gardła, jeśli zostanie jakaś kropla na dnie, bo zwykle wszystko idzie do ciasta).
No ale skąd pomysł na piwny chleb litewski?
Kiedy zobaczyłam u Gucia chleb litewski czarny jak smoła, zaczęłam kombinować jakby tu uzyskać taki kolor, nie mając pod ręką słodu:P.
Od razu pojawiła się myśl, żeby dodać do chleba ciemne piwo.
Miałam nadzieję nie tylko na wzmocnienie barwy miękiszu, ale i na pogłębienie doznań smakowych.
Rezultaty okazały się dość zadowalające.
Goryczka piwa przełamuje słodycz melasy i cukru.
Gdzieś na końcu języka majaczy kminek.
Nie wiem co Litwini powiedzieliby na taką modyfikację, ale ufam, iż nie uznaliby tego przepisu za profanację.
Do tej pory upiekłam ten chleb trzykrotnie, za każdym razem z innym rodzajem piwa.
Czasami trochę mniej lub bardziej czuć piwną goryczkę, ale wydaje mi się, że różnice w smaku są naprawdę minimalne.
Może jakiś wytrawny piwosz wyczuje niuanse.
Albo ich nie wyczuje, bo stwierdzi, że topienie luksusowego piwa w jakimś tam podrzędnym chlebie to głupota i rzuci bochnem o ścianę.
Nie wiem, przekonajcie się sami czy jest to Mercedes wśród chlebów, czy tylko Maluch (bez obrazy dla fanów Fiata 126p).


Chleb litewski na ciemnym piwie
Zmodyfikowany przepis z Kuchni Gucia



Zaczyn
200 g aktywnego zakwasu żytniego 100% hydracji
200 g mąki żytniej razowej
125 g ciemnego piwa (typu porter albo stout)

Wyjąć piwo z lodówki i trochę je podgrzać (żeby nie było lodowate:P). Wymieszać wszystkie składniki (ciasto będzie gęste), nakryć michę folią spożywczą i pozostawić na noc (na 12-14 h).

Ciasto właściwe
100 g mąki żytniej razowej
120 g mąki pszennej chlebowej
10 g kminku
35 g cukru
35 g melasy
15 g soli morskiej
2 łyżki kawy zbożowej
140 g ciemnego piwa (typu porter albo stout)

W ciepłym piwie rozpuścić cukier, melasę, kawę zbożową i sól.
Dodać do zaczynu, wymieszać i dodać mąki i kminek.
Ciasto jest dość gęste i klejące.
Ciasto włożyć do foremki (27 cm x 8 cm) wysmarowanej masłem i wysypanej otrębami. Nakryć foremkę folią spożywczą.
Odstawić do wyrastania w ciepłe miejsce na ok. 3-4 godziny - ciasto powinno urosnąć dwukrotnie.
Pieczemy 15 minut w 245°C, następnie zmniejszamy temperaturę do 200°C i pieczemy jeszcze przez 30 minut.






Detektor zakalcuchów:
Za pierwszym razem dodałam 100 g piwa do zaczynu i ok. 100 g piwa do ciasta właściwego, czyli tyle ile jest wody w oryginalnym przepisie. Ciasto wyszło bardzo zbite, więc dolałam troszeczkę wody, ale niewiele. Prawdę powiedziawszy mogłabym bez problemu uformować bochenek, bo ciasto było tak zwarte. Ale nie dodawałam już wody ani piwa, bo chciałam się przekonać co z tego powstanie. Chleb wyszedł przez to trochę suchy. Poza tym nieprzystojnie popękał po bokach.
Do ciasta dodałam piwa Żywiec Porter. Pamiętam, że smak chleba bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Nasunęło mi się nawet skojarzenie z piernikiem staropolskim! Nie wiem, może za dużo piwa się napiłam:P.

Odwłok chleba

Za drugim razem postanowiłam dodać trochę więcej piwa do ciasta. Do zaczynu dodałam ok. 120 g piwa, a do ciasta właściwego ok. 135 g piwa. Ciasto wyszło trochę mniej zbite, ale wydawało mi się, że spokojnie mogłabym jeszcze dolać piwa. Dodałam 3 g świeżych drożdży, a foremkę z ciastem ustawiłam obok ciepłego grzejnika, a chleb jakoś nie chciał rosnąć... W sumie zajęło mu to 7 h! Mój zakwas chyba był bardzo rozleniwiony...
Tym razem dodałam do ciasta Guinnessa. Wydawało mi się, że chleb był trochę bardziej gorzki niż poprzedni. Widocznie taki urok tego irlandzkiego trunku. Ale bochen smakował tak samo dobrze.

Chleb na Guinnessie

Za trzecim razem postanowiłam dać szansę piwu smakowemu, czyli dziwnemu wynalazkowi o nazwie Karmi. Piwo samo w sobie niezbyt mi smakowało, ale byłam ciekawa czy będzie czuć w chlebie jakąś delikatną karmelową nutę. Niestety tak się nie stało, wyczuwalny był jedynie piwny posmaczek.
Stanęło na tym, że do zaczynu dodałam 125 g piwa, a do ciasta właściwego 140 g piwa.
Mój zakwas chyba poczuł wiosnę, bo chleb wyrastał przez ok. 4 h, bez drożdżowego wspomagania. Oby tak dalej, Zakwasiku, bo już zaczynałam w Ciebie wątpić...




Wpis dołączam do kwietniowej listy "Na zakwasie i na drożdżach".


Życzę miłych zakalców w piwie!

2 komentarze:

  1. Czyli koniec z zakalcami? Szkoda.
    A ten chleb nie należy do łatwych, o nie!
    Tym bardziej podziwiam i się zachwycam.
    U Gucia bywam, bo to spec od trudnych chlebów,
    Warto się uczyć, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniec z zakalcami?! Och nie, nie mogę porzucić moich wiernych towarzyszy:(! Na pewno jeszcze nie raz zawitają do mojego piekarnika.
      Czy ja wiem czy ten chleb jest taki trudny, tyle razy już go wypiekałam i zakalca nie było, więc śmiem twierdzić, że to bułka z masłem:P.

      Usuń