czwartek, 9 sierpnia 2012

Zabiłam Zakwas Matkę

Zabiłam jąąąąąąąą!!!!!
Zabiłam pracowitą Zakwas Matkę!!!!!
Przypadkowo, oczywiście.
Już nigdy z niej nie odejmę!!!!!!
Już nigdy nie przykryją ją kołderką z gazy, żeby mogła smacznie drzemać w lodówce!!!!!
Już nigdy nie upiekę z niej chleba.


Pożegnanie z Zakwasem Matką


Żegnaj Zakwasie Matko!
Dziękuję Ci za ten rok spędzony ze mną.
Dziękuję Ci za chleby, które dzięki Tobie upiekłam.
Dziękuję Ci za to, że nie pokryłaś się pleśnią.
Na tydzień przed zgonem pracowałaś jak nigdy przedtem,
nie musiałam nawet dodawać do Ciebie
standardowej ilości świeżych drożdży
czyli nieśmiertelne 5 g.
Co spowodowało ten szalony przyrost?
Otóż zaczęłam Cię dokarmiać trzy razy
co 12 godzin.
Dopiero wtedy odżyłaś.
Teraz już wiem, że głodziłam Cię,
nie traktowałam należycie,
pozwalając żebyś głodna spała
przez tydzień w lodówce.
Ale Ty nadal byłaś dla mnie łaskawa.
Przepraszam, że nie wiedziałam
jak się traktuje Zakwas Matkę.
Przepraszam, że przez niedopatrzenie
pogrzebałam Cię na wieki
w cieście chlebowym.



Co się stało się?
Przygotowałam 400g zakwasu do Tatterowca w wielkiej misce, do której na drugi dzień miałam wrzucić resztę składników na chleb.
Oczywiście przed dodaniem wody, mąki i soli, miałam odjąć łyżkę albo dwie łyżki z zakwasu.
Zawsze tak robię i nigdy nie zapominam żeby gdzieś zutylizować zakwasik.
Ale tym razem zapomniałam o tym...
...i upiekłam cały mój zakwas w chlebie.
Dopiero na drugi dzień zorientowałam się, że nigdzie w zasięgu wzroku nie ma mojego słoika z zakwasem.
Czyżby?
Czyżby?!?!?!?
Tak, zabiłam zakwas.
A tak dobrze się sprawował ostatnio.
Ostatni chleb upieczony na nim wyszedł wyśmienicie.
Teraz będę musiała wyhodować żytni z zakwasu pszennego.
Stay tuned.

Przepyszny Tatterowiec, w którym siedzi Zakwas Matka 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz