środa, 3 października 2012

Chleb z czekoladą i rodzynkami (na zakwasie, rzecz jasna)

Chleby zawierające wyraziste dodatki nie cieszą się uznaniem w moim domostwie.
Szczytem ekstrawagancji okazał się chleb z cebulą, mlekiem i liściem laurowym z przepisu Dan'a Lepard'a. Niektórzy nie byli jednak w stanie go przełknąć i po tym incydencie postanowiłam, że skupię się na "prostych", "bazowych" recepturach na chleby neutralne w smaku.
Dlatego ze zdziwieniem słuchałam pierwszych recenzji po degustacji jakże niecodziennego chleba czekoladowo-rodzynkowego.
"Królewskiiii!!!!!"
"Ale z czym go jeść?"
"Ja zjadłem z szynką. Pasztet też się nada".
Czyli nie było tak źle!
Tylko ten odwieczny problem... z czym można jeść takiego dziwoląga?
Dzięki rodzynkom chleb jest bardzo słodki.
Kawałki czekolady sprawiają, że mamy wrażenie jakbyśmy jedli kanapkę z nutellą.
Taki chleb nie potrzebuje już żadnych innych dodatków, nawet cienko posmarowane masło przeszkadzało mi w delektowaniu się jego smakiem.
Ale dam szansę szynce i pasztetowi.
Albo białemu serowi.
Z czymś w końcu trzeba zjeść tego dziwoląga (po dwóch pajdach miałam dość słodyczy na dobrych kilka godzin!).

Na chleb czekoladowo-rodzynkowy natknęłam się na blogu Garlic Buddha.
Zdjęcia okrągłego bochna o kakaowym odcieniu, upstrzonego w bliżej nieokreślone kawałki owoców podziałały na moją wyobraźnię.
Nie wiedziałam co to znaczy "currants". Po nieudolnym tłumaczeniu uznałam, że chodzi o porzeczki.
"Porzeczki, mmm, takiego chleba jeszcze nie jadłam".
Zastanawiając się gdzie znajdę porzeczki we wrześniu, skomentowałam post na Garlicu Buddzie i kilka dni później odezwał się do mnie autor tego bloga, Ray.
Ray wysłał mi przepis na "Chocolate Currant Sourdough", gdyż zauważył, że mieszkam w Polsce i uznał, że w tym kraju będzie mi trudno zdobyć książkę Emmanuela Hadjiandreou pt. "How to make bread".
Okazało się, że tytułowe "currant" to tak naprawdę "Zante currants" czyli koryntki!
Rodzynki, a nie tam żadne porzeczki!
Koryntek jednak nie mogłam znaleźć w sklepie, więc zastąpiłam je sułtankami.
Różnica polega na tym, że koryntki są mniejsze i ciemniejsze od sułtanek, ale kto by się przejmował takimi drobiazgami!

Ten niezwykly chleb znalazłam również na blogu Farine, razem z cennymi uwagami.


Chleb z czekoladą i koryntkami
przepis z książki "How to make bread" Emmanuela Hadjiandreou



- 200 g rodzynek koryntek (użyłam sułtanek)
- 80 g mlecznej/półsłodkiej czekolady posiekanej na małe kawałki (użyłam mlecznej)
- 330 g pszennej mąki chlebowej/wysokoglutenowej (użyłam mąkę pszenną typ 750 o zawartości białka 12,5 g)
- 8 g (1 i 1/2 łyżeczki) soli
- 20 g (2 i 1/2 łyżki) kakao
- 170 g zakwasu pszennego 100% hydracji
- 250 g ciepłej wody (uwaga! dodałam tylko 220 g!)


1. Wymieszaj w miseczce kawałki czekolady i rodzynki (moje rodzynki były bardzo suche, więc dzień wcześniej zalałam je wodą i później odsączyłam)
2. W innej misce wymieszaj suche składniki: mąkę, sól i kakao.
3. W dużej misce wymieszaj mokre składniki: zakwas i wodę.
4. Dodaj do mokrych składników czekoladę, rodzynki i suche składniki. Wymieszaj do połączenia składników.
5. Przykryj miskę ściereczką i odstaw na 10 minut.
6. Po 10 minutach wyrób ciasto w misce, tzn. jedną rękę rozciągnij kawałek ciasta i nałóż go na siebie, drugą ręką przekręć miskę o 90° i wykonaj tę samą czynność. Tych rozciągnięć wykonaj co najmniej 8 (coś w tym stylu, albo w tym, albo w takim).
7. Znowu przykryj miskę ściereczką i odstaw na 10 minut.
8. Wykonaj dwa razy czynności z punktów 6 i 7, następnie tylko krok 6 i odstaw ciasto na 1h, do podwojenia objętości (moje ciasto zostawiłam na ok. 2h, w temp. ok. 20°C, po 1h złożyłam ciasto).
9. Kiedy ciasto podwoi swoją objętość, walnij w nie pięścią, żeby uwolnić powietrze (nie zrobiłam tego:P).
10. Oprósz blat mąką i rozłóż na nim ciasto.
11. Podziel ciasto na 2 równe części i uformuj z nich kule (uformowałam 1 duży bochenek).
12. Koszyk do chleba obsyp mąką i umieść w nim 2 kule, tak żeby się stykały.
13. Chlebki muszą prawie podwoić swoją objętość - zajmie im to od 3 do 6 godzin (mojemu bochenkowi zajęło ok. 8h).
14. Na ok. 20 minut przed pieczeniem, rozgrzej piekarnik do 240°C, wstaw do niego blachę żeby dobrze się rozgrzała, a na dno połóż naczynie żaroodporne z gorącą wodą, żeby wytworzyć parę.
15. Wyłóż chleb z koszyka na gorącą blachę, zrób nacięcia żyletką albo ostrym nożem.
16. Zmniejsz temperaturę do 220°C.
17. Piecz przez ok. 30 minut (po 10 minutach ostrożnie wyjmij blachę z parującą wodą, bo nie można utrzymywać pary przez cały czas pieczenia, jedynie na początku), albo aż bochenek będzie brązowy.
18. Sprawdź czy chleby się upiekły - postukaj w nie od spodu i jeśli nie wydają głuchego odgłosu, to włóż z powrotem do piekarnika i dopiekaj przez kilka minut (mój duży bochenek był gotowy po 45 minutach pieczenia). Studź na kratce.


Detektor zakalcuchów:
W przepisie podano, że chleb należy umieścić w koszyku o pojemności 900g. Mój koszyk chyba miał większą pojemność, więc gdy wyrzuciłam chleb na blachę, to się trochę rozpłaszczył.
Po za tym trochę długo wyrastał.
8 godzin.
Może po prostu przerósł w koszyku i dlatego się rozpłaszczył?
Nie wiem.
Sprawdzę następnym razem.

Nieudolne nacięcia

Spód chleba

Życzę smacznych zakalcowatych chlebów czekoladowych!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz